niedziela, 1 kwietnia 2012

senność

minęła północ...
wczoraj po południu MM wyciągnął mnie na spacer...
w ten deszcz i śnieg i zawieruchę...
musiał doładować telefon przed rozmową z Mamusią, która odbywa się codziennie o 18.45...
więc, żeby nie było, że w taką pogodę to nawet psa się na dwór nie wyrzuca (samego), zwlokłam się z sofy i poszliśmy...
ani jedna kropla deszczu nie spadła, chmury przegoniliśmy :)
weszliśmy do cukierni i JEDNĄ napoleonkę do kawy kupiliśmy, tak przy sobocie...
mam bardzo wysoki poziom cholesterolu i dbamy o to, żeby nie przesadzać ze spożywaniem różnych cholestorolotwórczych produktów, więc raz na tydzień jedna, ale za to z najlepszej cukierni w mieście, i tylko i wyłącznie napoleonka, na pół... jeśli nie ma napoleonki, to objadamy się smakiem i dzielnie wychodzimy, dzisiaj dzielność była zbędna...
po obejrzeniu Bitwy na głosy - wynik z góry przewidziany - zmógł mnie sen...
w końcu  taki pracowity dzień miałam za sobą...
podłożyłam sobie pod bok poduszkę - gdy kładę się na prawym, jakoś dziwnie mnie wszystko ciśnie i muszę tę poduszkę umiejętnie ułożyć - na lewym wszystko jest w porządku...
gdy się ocknęłam - lekko połamana - nogi miałam wsunięte pod stolik komputerowy -  Kotek przytulony do poduszki, MM nadal przy komputerze - gdy zasypiałam pracował, w tle oglądając jakiś horror...
- Ale usłyszałem wiadomość!
- ???
- Radwańską przyłapano na dopingu.
- No to pięknie!
Wstał i z rozradowaniem na twarzy podszedł do mnie:
- Wiadomość dnia, zwłaszcza, że dzisiaj pierwszy kwietnia!
Pierwsze, co przyszło mi do głowy, to imieniny Córki MM...
I nagle olśnienie!
- O, nie!
- Czekałem, aż się obudzisz, będziesz nieprzytomna, będę miał większe szanse...
Dotąd, to ja coś zawsze wymyślałam, a ponieważ prawdomówność to drugie imię MM, nie zdarzyło się, żeby mnie jakkolwiek nabrał. A tu proszę, wyrabia się przy mnie...

Leżą teraz OBOK mnie, Jeden na Drugim, Jeden mruczy z zadowolenia, że jest głaskana, a Drugi zadowolony z uśmiechem początkującego oszusta... 
patrzą na mnie z czułością Obydwoje...

Zaczął się kolejny dzień odpoczynku... 
Chyba słyszę krople deszczu spływające po naszych pochylonych szybach, ale całkiem cicho, głośniejsze jest mruczenie Kotka...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz